Zima w domu kanadyjskim

Dziś będzie wpis sentymentalny, bo odkryłem, że w swoim własnym domu mieszkam już dokładnie 20 lat. 20 lat wprowadziłem się w grudniu do niego, usiłując nadrobić wszystko przed świętami. Budowę rozpoczęliśmy we wrześniu, większość zrobiłem sam z kolegą. Decyzję o budowie przyśpieszyła radosna wieść, że będę tatusiem…

Nic więc dziwnego, że grudzień kojarzy mi się dobrze, razem z żoną meblowaliśmy dom, wstawiliśmy pierwszą wspólną choinkę na „swoim” i nucąc kolędy pakowaliśmy rzeczy do szaf. Meblowaliśmy też pokój dziecinny. Dziś jego mieszkaniec wyprowadził się do dużego miasta na studia. Na szczęście jest jeszcze z nami młodsza pociecha, więc dom nie jest taki pusty.

Nie mogę jednak ukrywać – budując własny dom kanadyjski, popełniłem błędy. W mojej kanadyjce skopany był piec. Przez to przez pierwszą zimę przepaliliśmy pół lasu. Jako, że drewno kupiliśmy po „okazyjnej” cenie, która się okazało 2x wyższa, niż normalnie – trochę to nas zabolało finansowo. Jednak dość szybko odkryłem, gdzie leży problem, więc wiosną była wymiana pieca na odpowiedni.
A tak przy okazji, chciałem Was zaprosić na stronę mojego znajomego: t-k.com.pl. Wiktor jest doświadczonym doradcą kredytowym, jeśli więc planujecie kredyt hipoteczny – walcie do niego w dym 😉